Czym jest szkolenie psa?

Strona Główna - SKYLOS - świat przez pryzmat 4 łap

Wybierając się na szkolenie ze swoim psem, mamy zwykle w głowie pewne wyobrażenia o jego przebiegu i pewne oczekiwania co do efektów. Chcielibyśmy przybliżyć Państwu realia szkolenia psa.

Szkolenie psa to długotrwały proces

Nie tydzień, nie dwa i nie dwa miesiące. Zachowania, których oczekujemy od psa, kształtuje się długimi miesiącami, a nawet latami. Owszem, pewne efekty są widoczne bardzo szybko, ale ich doszlifowanie, utrwalenie i zgeneralizowanie na różne sytuacje, również te, w których pies jest rozproszony i/lub zestresowany wymaga setek, a nawet tysięcy powtórzeń. Zwykle powiedzieć, że pies jest „wyszkolony”, można po około 2-3 latach pracy z danym zwierzęciem. Często słyszymy „ale to jest tak dużo pracy… ja nie mam czasu…”

Nie mam czasu ale chcę:

– żeby był „mądry”

– żeby mnie słuchał (zwykle przez „słuchanie”, rozumiemy sprawne wykonywanie komend z podstawowego posłuszeństwa, zatrzymywanie się w miejscu gdy o to poprosimy, pozostawanie tam, gdzie wskażemy, przerywanie różnych zachowań, w tym agresywnych na komendę i tak dalej i tak dalej…)

– żeby rozumiał co mu wolno, a czego nie

– żeby nie odbiegał zbyt daleko i wracał na zawołanie (w wyobraźni opiekuna – na KAŻDE ZAWOŁANIE)

– żeby nie ciągnął na smyczy

– żeby nie atakował innych psów i ludzi

– czasem pragnienia są trochę szersze… aportowanie, chodzenie przy nodze na smyczy, bez smyczy (im dłużej, tym lepiej), nie wybieganie poza otwartą bramę wjazdową, gdy wyjeżdżamy samochodem, a nawet „bronienie” nas przed każdym „podejrzanym typem” bez odbywania szkolenia z obrony cywilnej i wiele innych…

To wszystko da się zrobić, ale wymaga bardzo dużo poświęconego czasu, bardzo dużo powtórek i nie dzieje się samo. Nie oczekujmy od psa, że sam z siebie, będzie bardziej „mądry” i zdyscyplinowany od niejednego dorosłego człowieka! Wracając do „proszę Pani, ale ja nie mam czasu” – jeśli „nie mam czasu” to nie kupuję/nie adoptuję psa. Nie oczekuję efektów bez włożonej pracy i dobrej relacji bez żmudnego budowania tej relacji.

Wszystko co robimy z psem – szkoli go w dobrych lub złych nawykach.

Szkolenie nie zaczyna się i nie kończy na spotkaniach z trenerem. Wpływ na wyszkolenie zwierzęcia ma wszystko co z nim robimy. Każde powitanie, karmienie, czesanie, wycieranie łapek, każdy spacer i zabawa… Każda wizyta u lekarza weterynarii, jazda samochodem, pozostawienie psa samego. W każdej codziennej sytuacji uczymy czegoś psa, często nawet o tym nie myśląc, dlatego tak ważne jest pilnowanie właściwych nawyków w swoim postępowaniu z psem poza sesjami treningowymi z posłuszeństwa.

„Z pustego nawet Salomon nie naleje” – efekty zależne od BAZY

Niezwykle ważne jest, by swoje oczekiwania dostosować do bazy jaką posiadamy – czyli psa lub też jeśli nie mamy jeszcze psa, a już przemyśleliśmy swoje oczekiwania (co jest drogą najwłaściwszą), przygotowanie odpowiedniej bazy. To, skąd i w jakim stanie psychicznym nabyliście Państwo psa ma naprawdę duże znaczenie dla efektów jakie możecie osiągnąć w szkoleniu go.  Szkolenie szczenięcia, które w hodowli nie widziało świata poza kojcem, czy własnym podwórkiem i w nowych sytuacjach całym sobą „przeprasza, że żyje”, będzie trwało dłużej i może nie przynieść takich efektów, jak tyle samo czasu spędzonego na treningach ze szczenięciem odważnym, otwartym i zorientowanym na człowieka, w którego ktoś (zwykle hodowca) włożył trochę pracy już na etapie wczesnego rozwoju. To samo tyczy się psów, które ileś miesięcy/lat, istniały sobie gdzieś obok, karmione tylko i zapomniane, a nagle zabiera się je na szkolenie i oczekuje zachowania rodem z ringów obedience.

Rzeźbienie

Szkolenie psa to dające dużo satysfakcji, ale żmudne – rzeźbienie dzień po dniu. To dostrzeganie najmniejszych niuansów, drobnych postępów… To patrzenie na niego w wielu kontekstach i dostosowywanie swoich oczekiwań do wieku, stanu zdrowia, statusu hormonalnego, ilości pracy włożonej w treningi, stopnia zaspokojenia potrzeb psa (nie tylko tych, które pierwsze przychodzą nam na myśl, jak jedzenie, picie i spacer na siku, czy kupę, ale i potrzeby eksploracji, zabaw łowieckich, gryzienia/żucia, aktywnego jedzenia oraz kontaktów socjalnych – również albo i przede wszystkim z psami) i wielu innych. Szkolenie psa to też w ogromnym stopniu szukanie i rozumienie swoich błędów, a następnie eliminowanie ich.

W każdych warunkach

Czy słońce, czy deszcz, w siarczystym mrozie, podczas urlopu i gorącego okresu w pracy. Z psem spędzamy czas i ćwiczymy ZAWSZE. Niemożność podjęcia aktywności i treningu z psem powinna zdarzać się sporadycznie, kiedy naprawdę wszystko wali się i pali, a nie jak to często ma miejsce – sporadycznie jest czas na spacer i trening psa, zaś tygodniami i miesiącami, pies „leży odłogiem”.  Na tym nic nie zbudujemy.

Ponadto wracając do pragnień opiekuna – chcemy aby pies był oddany, chętny do współpracy i posłuszny w każdych warunkach, to go tego nauczmy! Jeśli my notorycznie rezygnujemy ze spaceru, czy treningu bo pada – pies nie będzie spacerował, a tym bardziej pracował w deszczu. Jeśli całą zimę nie ruszymy psa z kanapy bo „za zimno” – nie oczekujmy wykonywania komend z błyskiem w oku na wiosnę.

Mądrość

Trudno zgadnąć co ludzie mają na myśli mówiąc, że chcieliby tak wyszkolić psa, aby był mądry, albo, że ich pies jest głupi, ale jeśli chcemy mówić o  mądrości, to mądrość jest związana z przebytymi w trakcie życia doświadczeniami i zdobywa się ją latami…

Jest to „umiejętność podejmowania uzasadnionych decyzji, które w dłuższej perspektywie przynoszą pozytywne rezultaty. W innym ujęciu, można powiedzieć, że mądrość to umiejętność praktycznego wykorzystywania posiadanej wiedzy i doświadczenia.” Cyt. Wikipedia

Chcemy aby pies był „mądry” w taki sposób, jaki my sobie wyobrażamy, taki mądry poludzku… Jak możemy wymagać od zwierzęcia podejmowania uzasadnionych (z punktu widzenia człowieka) decyzji nie ucząc go jakich zachowań oczekujemy i jakie będą dla niego najbardziej korzystne? Dlaczego żądamy od często bardzo młodego zwierzęcia wiedzy i doświadczenia, skoro nie poświęciliśmy setek godzin aby tę wiedzę i doświadczenie w niego wlać? Wiedzy i doświadczenia nie zdobywa się siedząc całymi dniami w mieszkaniu/domu/kojcu/ogrodzie, czy o zgrozo, na łańcuchu. Wiedzy i doświadczenia nie zdobywa się na okazjonalnym spacerze zawsze po tej samej ulicy.

No i wreszcie: „mądrość wymaga nie tylko samej wiedzy, lecz także szeregu predyspozycji psychicznych, ale też duchowych i etycznych, takich jak:

– umiejętność oceniania spraw z jak najszerszej i możliwie jak najbardziej obiektywnej perspektywy;

– umiejętność panowania nad własnymi emocjami i popędami;

– posiadanie sprawnego mechanizmu psychicznego podejmowania decyzji

i innych.” Cyt. Wikipedia

O etyce postępowania psa nie dyskutujemy, ale już ocena sytuacji z szerokiej perspektywy jest u psa możliwa, o ile tę perspektywę mu damy, a więc znowu kłania się poświęcony zwierzęciu czas i mnogość pokazanych mu miejsc, ludzi, zwierząt, sytuacji i ćwiczeń. Umiejętność panowania nad emocjami i popędami, czyli coś czego zawsze staramy się psy i ich opiekunów nauczyć, a co mam wrażenie maluje na ich twarzach jedno wielkie pytanie „Ale po co to? Przyszedłem/przyszłam uczyć psa komend!”, są naprawdę fundamentem dla wyszkolenia zwierzęcia. Nigdy nie zapanujemy w stu procentach nad emocjami i popędami zarówno własnymi jak i psów, ale możemy zrobić to w takim stopniu, by z satysfakcją i poczuciem bezpieczeństwa funkcjonować ze swoim pupilem.

Po co właściwie mam psa?

Kupujemy, adoptujemy psa, by mieć towarzysza i przyjaciela. Z przyjaciółmi spędza się czas, a jeśli nie – przyjaźnie słabną, a nawet rozpadają się. Często wszelkie warianty spędzania z psem czasu, rozwijania go i budowania relacji proponowane przez trenera są odrzucane, bo nie ma czasu, bo nie ma siły, bo on nie słucha, bo jest taki i owaki… To pytam skąd ma się wziąć ta wymarzona relacja, więź i posłuszeństwo? I po co w ogóle w tej rodzinie jest pies?

Nie masz czasu/chęci spędzać z psem czasu – nie posiadaj psa.

Zdolności trenera

Wielu ludzi myśli, że trenerzy psów mają coś w rodzaju magicznej mocy i wystarczy, że zerkną na psa, wykonają kilka zręcznych ruchów i ten nagle stanie się łagodny, posłuszny i wpatrzony w człowieka, po czym w chwil kilka przeleją tajemną wiedzę o panowaniu nad psem na właściciela i wszystko stanie się jasne, łatwe i przyjemne. Tymczasem cała nasza magiczna moc, to zdolność obserwowania zwierzęcia, czytania jego komunikatów, wyłapywania błędów w postępowaniu właściciela i umiejętność motywowania czworonoga. Owszem, znamy trochę tricków szkoleniowych, a po latach praktyki, swoim ciałem niemalże „mówimy po psiemu”, ale to NASZE umiejętności, a to nie my mamy żyć z Waszym psem. Mamy nauczyć WAS jak uczyć, motywować, hamować Waszego pupila i to Wy musicie nabyć choć część cech psiego trenera. To Wy musicie wyrobić w sobie systematyczność, konsekwencję i przepracować długie godziny z własnym psem i poznać go na wylot.

„Mądrzejsze jajko od kury”

Często mam wrażenie, że klient przychodzi na szkolenie nie po to by mieć otwartą głowę i czegoś się nauczyć, a po to, by zademonstrować swoje własne metody. Trener swoje, klient swoje… Po kilku – kilkunastu próbach poproszenia o wykonanie ćwiczenia i tłumaczenia dlaczego warto spróbować inaczej, zaczynam mieć wrażenie, że mówię po chińsku, a pies jak nie rozumiał oczekiwań swojego opiekuna, tak nie rozumie nadal i coraz bardziej wyłącza się z tej już i tak wątłej relacji pies – przewodnik.

Idąc na szkolenie, chcemy się czegoś nauczyć, a więc słuchajmy, pytajmy i wprowadzajmy nową wiedzę w życie, wykonujmy ćwiczenia, dzielmy się spostrzeżeniami na ich temat. Mówienie, że coś nie działa, po spróbowaniu tego zaledwie kilka razy lub wmawianie trenerowi, że „ja wiem lepiej”, podczas gdy po zachowaniu psa widać jak na dłoni, że ta „lepsza”, własna metoda nie przynosi oczekiwanego efektu w zachowaniu psa oraz nie trzymanie się ustalonych zasad treningu to strata czasu Waszego, którego tak często deklarujecie Państwo, że nie macie i czasu trenera, nie mówiąc już o pieniądzach.